ju
Te „niefortunne sformułowania” pojawiły się w „GW” po publikacji pierwszego listu Szczurka, który był apelem do polityków i dziennikarzy o walkę o polskie projekty rozwojowe. Dziennikarz „GW” zasugerował w swoim tekście, że nigdy nie było wspólnej woli budowy drugiego lotniska w Trójmieście. Szczurek nazywa to stwierdzenie „kopaniem rowu między Gdańskiem i Gdynią”.
Mój list to nie apel o ratowanie lotniska
„Mój list w żaden sposób nie odnosił się Gdańska, jego władz ani Lotniska Lecha Wałęsy, w którym i Gdynia ma udziały. Wręcz przeciwnie – jest apelem o to, by politycy bronili przedsięwzięć powstających w całym kraju, w tym w Gdańsku. Także o to, by nie musiały znikać połączenia LOTu z Trójmiasta oraz by inne, teraźniejsze lub przyszłe projekty nie były zagrożone. To nie był prosty apel o ratowanie lotniska, choć może wygodnie byłoby go tak zinterpretować” - broni swojego stanowiska prezydent Gdyni.
Szczurek wyraził również ubolewanie nad negatywnymi wypowiedziami polityków, związanymi z budową lotniska Gdynia-Kosakowo. Jak przypomniał prezydent Gdyni, 29 kwietnia 205 roku podpisany został list intencyjny, który widział Kosakowo jako bazę tanich linii oraz lotnisko rezerwowe. „Te plany istotnie ograniczyliśmy, bo jesteśmy realistami gospodarczymi. W zdumienie wprawiają mnie jednak słowa ówczesnych sygnatariuszy, którzy dziś sugerują, że od początku byli przeciwni”.
Czy wolno zmarnować taki potencjał?
„Wielokrotnie podkreślałem, że lotnisko w Gdyni ma być komplementarne, a nie konkurencyjne wobec gdańskiego. To ma być małe lotnisko lokalne. Takie są fakty, uporczywie manipulowane. Czy może być mowa o konkurencji wobec portu w Gdańsku, skoro nasz mały terminal może obsłużyć tylko dwa samoloty na godzinę? I tak został powiększony do obecnych rozmiarów wyłącznie z uwagi na konieczność zapewnienia rezerwowej obsługi dla dużych samolotów. Lotnisko w Kosakowie ma doskonałe położenie, jest świetnie skomunikowane i znajduje się w bardzo dobrym stanie technicznym. Czy wolno zmarnować taki potencjał? Twierdzę, że to dopiero byłaby niewybaczalna strata kapitału” - podkreśla Szczurek i dodaje, że gdyby inwestycja miała się rozpocząć dopiero za kilka lat, konieczne nakłady wzrosłyby wielokrotnie. Jego zdaniem lotnisko wybudowane za niecałe 100 mln zł to niewiele, jak na taką infrastrukturę. „Przekonanie o słuszności inwestycji czerpiemy jednak nie tylko z ekonomicznych tabelek, ale i z wielkiego zainteresowania podmiotów gospodarczych, z niecierpliwością dopytujących, kiedy ruszamy. Takich zapytań jest bardzo wiele. Nic dziwnego, skoro, na północ od Warszawy, nie ma w Polsce ani jednego lotniska sprofilowanego na ruch GA, które dynamicznie by się rozwijało” - podkreśla prezydent.
Dla Szczurka nowe lotnisko to również nowe miejsca pracy w regionie. Jak przekonuje prezydent, partnerzy chcą inwestować w hangary, i pyta retorycznie „czy słusznie byłoby powstrzymywać napływający kapitał?”.
„Średnio tylko pół Polaka (0,565) rocznie podróżuje samolotem. Jeśli nie chcemy się porównywać z bogatymi Niemcami (ponad 2) czy Szwedami (ponad 3), bo nam do nich niby daleko (czy tak chcemy się pozycjonować?), to porównajmy z Czechami. Ich wskaźnik wynosi 1,118, dwa razy więcej!” - argumentuje Szczurek.